„Kiedyś mówiono o jaskółkach, że jedna z nich wiosny nie czyni. Wiele wskazuje na to, że bardzo podobnie jest z bocianami” – mówi prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. I w takim stwierdzeniu jest sporo prawdy, bowiem bociany wędrują stadami, wzajemnie się obserwując i ucząc pewnych technik lotu.
Tradycyjne porzekadło mówiło, że na Józefa świętego przylatują ptaki jego – czyli na 19 marca, a później – pewnie także ze względu na zmiany granic Polski i przesunięcie na zachód i północ przylot bociana łączono właśnie z pierwszym dniem kalendarzowej wiosny. No i bociany tak właśnie przylatują. ”Przynajmniej część z nich” – doprecyzowuje prof. Tryjanowski. „Na początku przylatuje tak zwana forpoczta, później zasadnicza część populacji, a pojedyncze osobniki będą dolatywały aż do początku maja. I to jest całkiem naturalny proces. Szacujemy, że dotarło zapewne mniej niż 10 procent populacji, a te najwcześniej obserwowane to zapewne osobniki co z pomocą ludzi przezimowały w Polsce, albo nie odleciały na zimę do tzw. ciepłych krajów, czyli do Afryki, a zostały po drodze, w Bułgarii”. To zjawisko przyśpieszające w ostatnich latach i mocno wpływające na zmiany wędrówkowe bocianów. Jednak, jeśli przypatrzymy się tym osobnikom, które zimowały w Afryce, to nasze ptaki, czy może raczej część z nich są już w drodze. Aktualnie przebywają w Turcji na granicy z Bułgarią, lecą szybko i widać, że im się spieszy do domu.
Tradycyjnie pierwsze przylatują samce, nieco poprawiają gniazdo, sprawdzają zasobność pokarmową okolicy i czekają na samice. Jeszcze chwila i pary będą w komplecie.
Bocian z obrączka na nodze i nadajnikiem na plecach – te metody znakowania pozwalają uzyskać wiele informacji o migrujących ptakach (fot. J. Siekiera)
Bocian na gnieździe w Raczycach koło Ostrowa Wlkp. (fot. M.K. Nowak)
O bocianie białym opowiada prof. dr hab. Piotr Tryjanowski
Iwona Cieślik
Rzeczniczka prasowa UPP
Fot. M.K. Nowak, J. Siekiera
